Ach ta wiosna! I numer na 102!

Z wiosną to ja jestem trochę na bakier. Niby ją chcę  i na nią czekam, ale w sumie mi szkoda górskiej zimy. Choć wiosenne górskie śniegi należą do najlepszych, to jednak to tak trochę nie-wiosna, bo bez zielonej trawki, listków i kwiatków. I tak zanim wejdę w wiosnę na dobre, przyzwyczaję się, że ona naprawdę już jest, to jej już nie ma – lato się szarogęsić zaczyna, upały i burze po górach ganiają, a ja jakiś wiosenny niedosyt wtedy odczuwam. Nawet zaglądam w zdjęcia, żeby dobrać coś na okładkę i najbardziej wiosenne zdjęcie jakie mam, to Rysę w Rysach wypchaną cudnym, firnowym… śniegiem. Tak więc z definiowaniem wiosny w górach to ja jestem ostrożna. Zresztą mieliśmy ostatnio prawie „narodową”, a może nawet międzynarodową aferę z końcem zimy – początkiem wiosny związaną. Losy polskiego himalaizmu od tego zależały. No to co tu się dziwić, że to problem. No problem, bo mnie się wiosna w górach na przykład w maju zaczęła, nie zdążyłam  w nie jeszcze konkretnie pojechać, a już się skończyła, więc byle do lata, bo je jakoś ciut łatwiej się okiełznać i w definicją opisać. Tylko czy trzeba?

Dobra, ale z okazji tej niezdefiniowanej, górskiej wiosny coś można poczytać. Głównie wspominamy dobrą zimę – zimowe przejście Łuku Karpat, zimowe turowanie i foczeniei… No, ok, reszta już w bardziej ciepłych klimatach – Fuerteventura, przełęcz Szipka, słowackie spacerowanie, bajki, legendy, historie…

Ha! Zatem oddaję w Wasze ręce numer na 102! Oby…

A co w wiosennym numerze? Zobaczyć można tu.

Copyright © 2013 Centralny Ośrodek Turystyki Górskiej
WordPress theme: Kippis 1.15